» Relacje » Fear And Loathing in Magikon

Fear And Loathing in Magikon


wersja do druku

czyli jak MAG próbował zorganizowac konwent




No i tak się stało, z całej ekipy #cthulhu-pl na Magikon pojechaliśmy tylko ja z Ulmem. Ulmo pełen nadziei w związku z prowadzoną sesją tandemową w klimatach II wojny światowej, ja - zestresowany, niewyspany, uzbrojony w discmana i paczkę papierosów oraz luźne notatki, które na konwencie miały się zamienić w prowadzone przygody. Udało się w trzydziestu procentach. Ale o tym później.

    Warszawa to najbardziej sku****łe miasto na świecie, zamieszkane przez świrów , którzy zamiast ci powiedzieć jak gdzieś dojść, poinstruują cię do któego wsiąść tramwaju, nawet jeśli byłoby to po drugiej stronie piep****ej ulicy. Ale trudno, po godzinie bezładnego kluczenia po warszawskim pigalaku, czyli tunelach dworca centralnego ( tych ze sklepami, oczywiście ) trafiliśmy na odpowiedni przystanek, wsiedliśmy w odpowiedni tramwaj i wysiedliśmy tam gdzie trzeba. Bądźcie z nas dumni - w Warszawie to naprawdę cud, zwłaszcza dla takich dwóch jeleni z mazurskiej prowincji jak ja i Ulmo. Znalezienie odpowiedniej podstawówki to też był problem ( adres podany na stronie konwentu okazał się być błędny ), ale pomogło nam dwóch cholernie miłych panów o aparycji Mirka z programu Bar, ( czyli łysa czacha, kieta i solarka ), którzy na zadane pytanie ' ej, gdzie jest najbliższa podstawówka?' odpowiedzieli : 'o, tam, właśnie byliśmy ***** małolaty'. I od razu zrobiło się wesoło.

    Po dotarciu na kowent ludzie którzy siedzieli na tzw. akredytacji strasznie się chyba ucieszyli że ktoś w końcu przyjechał - ludzi w porównaniu z np. Krakonem było naprawdę mało, trochę zrzedły im miny gdy się dowiedzieli, że jesteśmy Mistrzami Gry, że nie płacimy żadnej kasy tylko, co gorsza, oni płacą nam. Ale i tak było przyjemnie, urzekła mnie zwłaszcza pewna pucułowata blondynka o strasznie uroczej buzi z którą wymieniliśmy całusy - przypadkowo potem trafiłem na jej prelekcję o Neilu Gaimanie, szkoda tylko że prelekcja była trochę bez sensu i z Gaimanem samym miała niewiele wspólnego. Ale dziewczę urocze i serdecznie pozdrawiam. W każdym razie co zrobiłem najpierw : poczyniłem kroki w skombinowaniu śpiwora ( oczywiście zapomniałem ) oraz w przełożeniu sobie sesji. Drugą sesję miałem od 12 do 16 w niedzielę , a chciałem jechać sobie o 15. Sesję udało się przełożyć na sobotę północ, co, jak się potem okazało, było błędem. Ale o tym później.

    Teraz o podstawowych wadach tego niby - konwentu, które walnęły mnie w oczy już po dwóch godzinach. Primo - strasznie cieniacki program i cholernie mała ilość prelegentów. Secundo - zero sklepów rpg-owych, zero stoisk na których można było kupić książki czy komiksy. O sorry, w sobotę było jedno, ale to, czego ten koleś miał najwięcej, to czeskie komiksy porno. No i tertio - brak sali kinowej. A ha, no i jak ktoś bardzo mądrze zauważył, konwent jest z okazji setnego numeru MiMa, natomiast nie było ani samego numeru, ani żadnej imprezy z nim związanej. Sama prezentacja 'Hell On Earth', niby nowej gry Maga, wyglądała tak - dziesięciu zmęczonych życiem koleżków na krzesłach i Cierzy mówiący tak żwawo i głośno, że Tadek Mazowiecki to przy nim deathmetalowy krzykacz. No nie wiem, może potem chłopaki się rozkręcili, ale te 10 minut które tam spędziłem na pewno nie zachęciło mnie do kupna tego podobno super systemu. Fajnaa też była swoją drogą prelekcja Szaleńców , na której Joasia była tak podekscytowana zrobieniem z Earthdawna anime, że o mało co nie wybuchła. W sumie miałem z niej niezły ubaw, ale taki pozytywny, widać że dziewczyna strasznie kocha swojego męża ;-).

    Przejdźmy teraz jednak do ciekawszych i milszych rzeczy na konwencie. Z racji, że Ulmo opuścił mnie około 20 i poszedł z jakimiś jeleniami grać w Deadlandy, ( ja spotkałem w międzyczasie koleżkę którego znam straaasznie długo i trochę się z nim zagadałem - pozdrówka, Bartek ), w pewnym momencie zostałem sam jak paluszek w sercu polskiego fandomu i zupełnie, cholera nie wiedziałem co z sobą zrobić. W tym momencie na horyzoncie pojawiło się dwóch kolesi , starych przyjaciół #cthulhu-pl i równie wystrzałowych jak wódka z Red Bullem, czyli Komix i Krakonman. Po uściskach i wyzywaniu wjechaliśmy na kalambury i popatrzyliśmy trochę najpierw na fandomiarzy pokazujących tytuły książek tyłkiem, a potem próbowaliśmy ( bezowocnie ) namówić Scolmana ( szara eminencja polskiego środowiska GS!!! ) żeby poszedł z nami się trochę naczesać ( oczywiście jako członkowie najbardziej morderczej ekipy konwentowej w Europie Środkowo Wschodniej mieliśmy głęboko w d**** powszechny zakaz picia alkoholu ). Scolman, jak się okazało, abstynent ( ale i tak równy chłop ), poszedł z nami dla towarzystwa do całodowego monopolu w Hali Mirowskiej. Gdy wracaliśmy objuczeni woltażem, nagle zza rogu wyłonił się mały krótko ścięty chłopak z wielkim plecakiem, gadający przez komórkę z Ingwarem. Gdy już skończył, najpierw na nas popatrzył , potem spytał się, którędy na konwent, a następnie wyrecytował nasze ksywy i przez chwilę mocno się przestraszyliśmy. Gdy okazało się, że to Rust we własnej osobie , uściskom nie było końca. Potem już cały wieczór minął na typowym konwentowym hardcorze - alkohol, hulanka, swawola, wygłupy i obrażanie ludzi. Jak to mówią - tam gdzie są ludzie z #cthulhu-pl , zawsze jest ciekawie.

    Następny dzień minął pod znakiem poważnych gadek o rpg i na prowadzeniu. Przed sesją o 16 czułem się trochę jak przed pójściem do dentysty - miałem prowadzić Gasnące Słońca, a z moją nienawiścią do mechanik wszelakich i sztywnego trzymania się ram podręczników istniało ryzyko zjechania mnie przez GSowych purystów. Jednak było bardzo miło - chciałem pozdrowić ludzi, którzy pomęczyli się na mojej sesji - Gregga, Bartka, przemiłą blond dziewuszkę i pana z ochrony, którego postać do GS zbiłaby z tropu samego Billa Bridgesa. Potem o dwudziestej udałem się na tandemową sesję Ulma i Yubiego, na której byłem podstawionym graczem - czytaj hitlerowskim konfidentem :-). Tutaj muszę chłopców pochwalić - pół - drama, pół - sesja sprawdziła się w 1000 procentach. ZC 1940 w ich wydaniu to naprawdę mocna rzecz, a "Babie lato", czyli prowadzona przez nich przygoda to coś, czego po prostu szukam w rolplejach. Emocje, klimat, zaangażowanie, super odgrywanie postaci i odpowiednia muzyka złożyły się na zaiste morderczą mieszankę. Kto nie był, ten trąba, a ja żałuję, że o godzinie 12 zostałem już uśmiercony przez hitlerowców - powód był jednak prosty, o 12 miałem poprowadzić kolejną sesję GS. I wtedy zaczęła się zwała. O tej godzinie miały odbyć się dwie sesje GS - moja i Scolmana. Gdy wpadłem do sali, Scolman, siedział już ze swoimi graczami, a po moich nie było ani widu, ani słychu. Zaintrygowany złapałem Artura - człowieka odpowiedzialnego za sesję - i spytałem się go, czy na moją grę rozdał jakiekolwiek bilety. Ten zdziwiony odparł że owszem, rozdal cztery, i zupełnie nie wie gdzie ci ludzie są. W końcu stanęło na tym, że miałem prowadzić ludziom na akredytacji. Przez niecałą godzinkę, przez którą zdążyłem wytłumaczyć im świat, kim są i co mają zrobić ( nie prowadziłem jednak wtedy GS, zdecydowałem się na coś własnego - opartego mniej więcej na komiksie 'City of Silence' Warrena Ellisa, kto czyta, ten kuma ), było strasznie przyjemnie, jednak potem upierdliwy dziad, który robił za dozorcę, poinformował nas, że dwie osoby z ochrony spożyły za dużo alkoholu i robią dym. Sytuacja zrobiła się trochę dziwna, i zrezygnowaliśmy z dalszego grania ( do pani w okularach - obiecuję kochanie że dokończę tę sesję na następnym konwencie, jak się spotkamy ! ). Okazało się jednak, że jeden z owych naczesanych panów zagwarantował wszystkim więcej rozrywki niż wszystkie prelekcje i konkursy Magikonu razem wzięte. Otóż ów pan, król fandomu z pentagramami namalowanymi mazakiem na chińskich trampkach ( autentyk !!!! ) zdecydował się wyrazić swój bunt przeciwko społeczeństwu i przed całym audytorium swojej sali oddał mocz na podłogę. Akcja totalna, pan ma u nas zdjęcia, piwo i pozdrowienia, oraz pocieszenie po jutrzejszym kacu moralnym. W końcu, po kolejnej porcji brechtu z ludzi i wygłupów zalegliśmy w śpiworach ( ja w jednym śpiworze z Komixem - bez aluzji ).

    Opuściliśmy Magikon około 13 w niedzielę. Zmęczeni, zadowoleni i wnerwieni. Zmęczeni, bo spaliśmy 4 godziny przez dwie doby. Zadowoleni, bo udało się nam zrobić trochę dobrego rpg, które będziemy bardzo miło wspominać i znów spotkaliśmy się z ludźmi. Wnerwieni, bo organizatorzy konwentu dali centralnie d*** i nie zagwarantowali uczestnikom rzeczy wartych owych 60 zeta akredytacji. Jeszcze raz powtarzam - brak dobrych sklepów erpegowych, sali kinowej, dobrych gości to niewybaczalne błędy na konwencie, organizowanym zwłaszcza przez bardzo prestiżowe wydawnictwo, a nie przez kluby fantastyki, jak np. Imladris ( który kosztował dwa razy mniej i był dwa razy lepszy ). Ludzi było strasznie mało, szkoła świeciła pustkami a ludzi w pewnym momencie ogarniał totalny marazm i niechęć do wszystkiego ( może dlatego nikomu się nie chciało odwiedzić mojej sesji ? bo podobno dobrze prowadzę ;-))) ). Mam nadzieję że Kreczmar i spółka wyciągną jakieś wnioski z tego Magikonu i do następnego przyłożą się trochę lepiej. Na koniec pozdrowienia : wszyscy z sali, bez faworyzowania, Cierzy - za rozgałęziacz, ludzie z akredytacji - za bardzo miły początek sesji, pani z Green roomu za miłą rozmowę o Jarmuschu i Wong Kar Wai, Artur Skrzeczanowski - za pomoc w prowadzeniu, miłe słowa i sorry za mazanie na tablicy, pani z bufetu - że robiła naprawdę MOCNĄ i DOBRĄ kawę. To tyle. Wszystkie sytuacje i postacie przedstawione w tekście są prawdziwe. Jakub Żulczyk "Rork"


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


bjorn
    mam podobne odczucia..
Ocena:
0
.. bo i mnie Magikon nie zachwycil. Obiecwyano nie wiadomo co, a skoncyzlo sie jak zawsze..Mialy byc sale do kazdego systemu. Tymczasem wszytskie trzy sesje, ktore zaliczylem (w tym jedna z misiem autoryzowanym), odbywaly sie na korytarzu obok stolowki lub na pierwszym pietrze. oczywscie, bylo cicho, nastrojowo, pachnaco i ogolnie rzecz biorac super. Yeah. Dalej- z programu zaintersowaly mnie dwie prelekcje, ale to nie wina oraginzatorow, tylko moja- jestem cholernie wybrednym malkontentem. tyle tylko, ze jedna z prelekcji sie nie odbyla, a druga, bardzo wciagajca (o dwarfach) miala sie "dokonczyc" o godz. 18. jak nietrudno zgadnac, nic z tego nie wyszlo- organizacja nawalilia.... Pokaz bractwa rycerksich byl po prostu zenujacy.Kolesie nie mieli zadnego ukladu, i naparzali sie na pierwsza i czwarta zaslone, nie za bardzo dbajac o realizm (lucznicy stojacy trzy kroki dlaje i strzealjcy do tlumu) czy atrakcyjnosc pokazu. Czyli- ubierz byle kogo w plyte, daj mu miecz i wypusc na boisko- efekt bedzie bardzo podobny, jesli nie identyczny. Uprzedzajac tych, ktorzy wsykocza z tekstem "a sproboj sam tak machac mieczemm, to zobaczysz". Tak wiec- proboje, i to od dosyc dawna i nie wyobrazam sobie, jak mozna pokazac takie.. hm.. Zreszta, gadalem potem z czlonkiem owego bractwa, ktory przyznal, ze ukladu to nie mieli ogolnie rzecz biorac nie za bardzo wiedzieli, co beda robica i improwizowali..A wiadomo, ze nikt nikogo nie chce skrzywdzic, wiec nie ma zadnych flint, pchniec,tylko lecimy: jeden, cztery, tarcza, jeden, cztery, tarcza .. Dalej- gra z MG autoryzowanym .Ne wiem, moze jak tak kiepkso trafilem, ale moja sesja bylo po protsu kiepska.. Zeby nie byc goloslownym ,opisze scenarisuz:a)podrozuje jako obstawa karawany.b)kolo obozowsika znaduje trupa obdartego ze skory i wyaplona polanke. wszedzie kruki.c)nastepnego dnia widze mala, czwana chmurke na horzynocie. Rusza sie pod wiatr.d)jestem w miescie.Wypoczywame)nagle w srodku miasta pieprznal jakis slup energii palac 1/3 mieszkanoc.f)mroczni i tajemniczy jezdzcy dobijaja sie do bramg)wykonczylem 8 mrocznych jezdzcow.i)mnie skolei wykonczylo wsparcie maga (to fireball ma 3 m zasiegu???)j)budze sie na brzegu rzeki bez bronik)ide do miasta.Tam ulrykowcy piora mrocznych jezdzcow.l)ulrykowcy lecza mnie i moja druzyne. Musimy wykonczyc Wielkiego Zlego Przywodce.mozemy zrobic to tylko my, oczywiscie.m)Po krotkim spacerku w kanalach docieramy do siedizby Zlegon)po przejsciu jednego korytarza(slownie:jednego) docieramy do zlego ,a ten zostaje wykonczony krasnoludzkim korbaczemKONIECEeerr.. sorry, ale ja lepsze przygody pisalem,, jak mialem trzynascie lat...Imienia mistrza z litosci nie podam.To by bylo na tyle. Pozdorwienia dla Rzeznika, ktory uratowal mnie od nudy w piatek:)
12-04-2002 14:39
szelest
   
Ocena:
0
"(...) że o godzinie 12 zostałem już uśmiercony przez hitlerowców - powód był jednak prosty, o 12 miałem poprowadzić kolejną sesję GS"Wspaniały cytat, jakże dokładnie przedstawiający zaangazowaie doswiadczonego jak mniemam Mistrza Gry któremu trzeba płacic za prowadzenie. Pierwsze co mnie ruszyło to ładnie napisane "zenpisuj mnie bo nie mam czasu gracz..." ale to nic, jakoś mozna przeboleć. Ale dziwi mnie to że Mistrzowie Gry zarabiają na prowadzeniu.... no ale skoro w mimie było kiedyś ogłoszenie że ktośtam prowadzi gry rpg za pieniądze to tak "wzrusza" że nic tylko porównać, do kobiet które za pieniądze oferują "miłość".... jak można zarabiać na hobby... jak?!
12-04-2002 15:08
szelest
    Masakra
Ocena:
0
I tacy mistrzowie prowadza za pieniądze? . Śmiechu warte...Bjorn widocznie Twój MG był elitą konwentów która ma gdzieś zakaz picia alkoholu i prowadził na niezłym kacu. Tobie i graczom współczuje
12-04-2002 15:29
~rork

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
szelest palancie czytaj uważnie było napisane : "byłem podstawionym graczem". I tak musiałem umrzeć i tak - jakby ci to wytłumaczyć na twój upośledzony rozum, odgrywałem bardziej NPCa niż postać gracza. Najpóźniej do dwunastej. Poza tym jeśli nie wiesz parówo to godziny sesji na konwentach ( tych prowadzonych przez zaproszonych MG ) są ustalone. I jakbym nie był na 12, zrobiłbym straszne chamstwo graczom i Arturowi.
12-04-2002 15:37
~rork

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
a ha i jeszcze jedno szelest - bardzo ładnie i literacko nazwałeś mnie po prostu kurwą, z tego powodu że byłem zaproszony na Magikon i za prowadzenie na konwencie dostałem pieniądze, nie wiem czy to zwykła zazdrość, czy jakiś fandomowy kodeks honorowy ( fascynacja Zołzą z BB ? ) W każdym razie uznaję do ciężką obrazę i oczekują przeprosin, a jeśli nie, to możemy to załatwić na jakimś konwencie w inny sposób , parówo.
12-04-2002 15:42
~Kormak

Użytkownik niezarejestrowany
    koniec fandomu?
Ocena:
0
No niemiłe zaskoczenie... po pierwsze rzeczywiście impreza MAG'a powinna wyglądać imponująco, a tu sraka... po drugie - żeby z ekipy cthulhu_pl tylko 2 osoby były.... nędza... duży plus za ostre słowa bez ogródek... a ty szelest nie bądź wata i nie wyzywaj Rorka od kurew... żal ci dupe sciska że tobie nie płacili?
12-04-2002 17:11
~MNK

Użytkownik niezarejestrowany
    Alternatywa
Ocena:
0
A a propos tejze recenzji etc, wypowiem sie, kurde, jako koles, ktory jezdzil na koncerty, chodzil w pogo, zadymy itp kiedy jeszcze wiekszosc szacownych kolegow siusiala w majty - znowu ktos pomylil chamstwo z alternatywa.P.S.Coz, zdarza sie:) Sporo dzisiejszych dresow to przeciez niegdysiejsi punkowcy i lysi:)
12-04-2002 17:51
~FALA

Użytkownik niezarejestrowany
    Bojowka cthulhu-pl
Ocena:
0
Sprawa pierwsza - do Szelesta - za zjechanie konstruktywnej krytyki Rorka i nazwanie go konwentowa kurwa skazuje cie na spojrzenie mi gleboko w oczy na najblizszym konwencie - zapraszam do sali cthulhu-pl;sprawa druga - do MNK - chwalisz sie, czy sie zalisz? - rowniez zapraszam do odwiedzin naszej sali na Dracoolu - jesli w ogole taki lamer bedzie w stanie spojrzec nam w oczysprawa trzecia - Kormak kochanie - dlaczego ciebie nie bylo na Magiconie? bo mnie dlatego ze nie lubie kulturalnych imprez :) - na Dracoolu wezmiemy za dupy konfidentow, ktorzy psuja nasza zla opinie - ty bedziesz gadal a ja machal rekami :) HOWGH
12-04-2002 18:38
bjorn
    snifff...
Ocena:
0
hmm.. zaczynajac od poczatku.. Szelest, w ogole nie rozumiem, o co Ci hcodzi. Otoz, na hobby mozna zarabiac, i nic zdroznego w tym nie widze. Jesli rork'a nazywasz, za przperoszeniem, dziwka, to w ten sam sposob musisz nazwac ludzi z MiM-a, Poratlu, GW, a takze i mnie- bo np. za art do "przegladu" o rpg dosatelm kase i bynajmniej sie tego nie wstydze.Jesli rork'owi zaproponowano kase za prowadzenie- tylko mu za to pogratulowac, bo to jest wyznacznik jakosci jego sesji.. Druga sprawa- szkoda, ze Wy wszyscy, wlaczajac FALE, rork'a, kromaka, nie potrafilisicie zachowac dystansu i zimnje krwi i znizacie sie do trzypaskowego poziomu wypowiedzi..Nie tedy droga, jka smiem twierdzic..
12-04-2002 20:17
~Ulmo

Użytkownik niezarejestrowany
    mASSacra
Ocena:
0
Szelest, jezeli wyrazasz swoja opinie o poziomie MG na podstawie wyrwanego z kontekstu cytatu, to ja Ci po prostu wspolczuje. Przez falszywa skromnosc i niesmialosc wyniesiona z domu rodzinnego (howdy to Dr. Abra :) nawet nie bede probowal sie tlumaczyc czy cokolwiek wyjasniac. Dla mnie liczy sie jedno - graczom nasza sesja bardzo sie spodobala i mam nadzieje, ze beda ja dlugo wspominac. Tobie zycze sukcesow i pozdrawiam.
12-04-2002 22:46
szelest
    Riposta
Ocena:
0
Dopiero post bjorna zmusił mnie do obrony. Czy będzie skuteczna to nie wiem, nie dbam o to. Chcę tylko wyrazić swoje zdanie. Zapewne znacie cytat „uderz w stół a nożyce się odezwą”. Ale pewnie znów będę miał przeciwko sobie większość ludzi na konwentach, oberwę nie od dresów, ale wklepią mi współ-konwentowicze. Najlepiej się kopie człowiek jak śpi. Tak w życiu bywa. Mógłbym Cię przeprosić Rork, bo może źle zrozumiałeś to, co ja napisałem, ale po twojej „inteligentnej obronie” nawet nie zamierzam tego czynić. A tak skoro przy tym jestem, Rork, to myślisz, że, jak powiesz dwa razy jakieś wyzwisko na kogoś i jeszcze zaśmiecasz tymi dziecinnymi tekstami moją skrzynkę ( nie jestem pewien, co do Twojego wieku…..), że dobiorę sobie to do serca czy jak? Że napisane dwa razy czy trzy wyzwisko ma większą moc słowną niż napisane raz. Twoje zachowanie jest godne kibiców piłki nożnej, o których pisałem na już na tym forum. Wystarczy im dobry łańcuch i oddział kilku kumpli, by udowodnić, która drużyna jest lepsza….Chodziło mi o to, że, tak jak tam pisało, zdenerwowało mnie ogłoszenie zamieszczone w „Mimie”, w którym pisało mniej więcej tak: „Prowadzę gry rpg za pieniądze”. Nie wiem jak Was, ale mnie to rozśmieszyło strasznie, i zmusiło do takich przemyśleń. Dla mnie nie do pomyślenia jest bym prowadził komuś za pieniądze. Można pisać dodatki, można publikować magazyn, w którym jest masa pożytecznych informacji, patrz „Portal” czy „Mim”i na tym zarabiać. Można zafundować przyjazd jakiemuś bardzo dobremu mistrzowi gry, można mu postawić obiad i opłacić wszystko tak żeby nie wydawał nic od siebie, ale to żeby grać u kogoś za kasę? I co macie już jakieś cenniki? Scenariusz do WFRP – 19.99 zł. Ravenloft – 19.99 zł. Itd.? To o to chodzi? Ilu graczy płaci swoim Mistrzom Gry? Chyba, że ja jestem taki nienowoczesny i powinienem pobierać za to opłaty. Ciekawe ile bym miał pieniędzy za te lata prowadzenia i to naprawdę różnym ludziom. Co do zazdrości to dla mnie naprawdę nie ma znaczenia gdzie i komu prowadze. Byle bym prowadził w miejscy do tego przystosowanym a nie np. na przerwach czy w autobusie, z czym, miałem parę razy styczność. Równie dobrze mogę prowadzić u siebie w pokoju, w klubie, w którym czasem grywam czy na konwencie. Pieniędzy za prowadzenie nie wezmę. Na żaden konwent nikt mnie nie musi zapraszać. Wejdę sobie sam. Choć nie przepadam za konwentami i na wielu nie byłem, zaledwie trzy może cztery ale jak dla mnie konwent nie jest okazją by sobie popić, z czym miałem do czynienia do tej pory więc raczej konwentach nie bywam. Poziom niektórych wypowiedzi jest tragiczny. Mit o graczach jako inteligentnych ludziach, został jedynie mitem. Jeżeli dla was dobry konwent równa się wielka ilość alkoholu, dobrą konstruktywną krytykę nazywacie wypowiedź, w której jakość wyznacza ilość użytych przekleństw, a wasza dyskusja wygląda tak jak to zostało zaprezentowane to ja będę się trzymał z dala od fantomów, konwentów itd. To tyle. Każdy tekst, w którym, zostanie użyty wulgaryzm w stosunku do mnie będę ignorował.
12-04-2002 23:14
~rork

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Szelest : no to fajnie, że zobaczyłeś takie ogłoszenie, i współczuję idiotom którzy prowadzą za pieniadze, ale nie wiem w takim razie co to ma wspólnego z konwentem, na którym MG dostaje kasę po to aby częściowo chociaż mu pokryć np, koszty przejazdu. Przecież do cholery ciężkiej Tomasz Kreczmar nie pójdzie ze mną na dworzec i nie kupi mi biletu !!!! A jeśli chodzi o alkohol itd, to po pierwsze w mojej relacji jest też trochę, a nawet dużo, o graniu jako takim, a po drugie, ty chyba nigdy po prostu na konwencie nie byłeś. Na konwentach się pije, jak w akademikach :-) I tyle. A kto nigdy w życiu kropli alkoholu na konwencie nie spożył, ten... jest organizatorem i wstyd mu się przyznać. I basta.
13-04-2002 01:39
~rork

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zwracam honor, w końcu u ciebie spalem ;-))
13-04-2002 11:35
czeski
    wszystko
Ocena:
0
ech, ludzie...Zachowujecie się jak niedorosłe koguciki z liceum, którym hormony na wiosnę odbiły. Po co drzeć mordy na siebie? To, że konwent był do dupy, to jedno, ale ludzie byli cool, to dwa.Dostałem kasę i nie uważam się za kurwę, chociaż prowadzenie któregoś z systemów Maga uważam za pierwszy krok w tym kierunku.Hej, bracia... Nie jesteście elitą konwentową, nie schlebiajcie sobie. Ja wiem, że grunt to mieć dobre mniemanie o sobie, ale bez przesady.Erpegowcy... To sami nie byliście w stanie rozwiązać takiego leszczowatego questa jak dotarcie z Dworca PKP do szkoły bez pomocy babci i cioci? Jesteście miękcy jak kaczuszki... Kupić mapę (lub zdobyć w inny sposób) i hajda w betonową dżunglę, jaką jest Wawa. Ino uważajcie na tubylców, podobno jedzą hamburgery z ludzi.Następnego Magikonu nie będzie. Nie ma obawy. Puszkin odszedł z MiMa i teraz nie ma juz nikogo z jajami w tym piśmie. Czy padnie? Może wreszcie powinno...A konwent, jak mówiłem był do dupy.Pozdro dla Rusta i całej reszty.
13-04-2002 14:24
bjorn
    i still dont understand
Ocena:
0
szelest- rork dostal kase, ktroa rekompensowala mu przyjazd do Warszawy.Co w tym zlego? Nic..Co do prowadzenia za pieniadze, o ktorym przeczytales w ktorejs Magii, to rzeczywscie jest to raczje smutne.. Ale przytoczywszy te dwa przypadki, (jakze od siebie rozne!), dodajac do tego piekny srodek artystyczny zosatels zrozumiany na opak i trudno bedzie Ci sie z tego wygrzebac.. Dalej- piszesz, ze teksty z wulgrayzmami bedziesz ignorowac.. Tymczasem w Twoim poscie jest tyle sarkastycznej zlosliwosci i sarkazmu, ze kazdy czlowiek z intleigencja wyzsza od przecietnej ameby by sie za to obrazil.. nie moiwac juz o owym poronwnaiu z pierwszego twego posta. Nie tedy droga.. Zrozum, ze i ja moglbym Cie zmieszac z blotem, uzywajac do tego pielnych , jak najbardziej cenzuralnyhc slowek.. Ale po co? To tylko rozogni konflikt.. Nie lepiej napisac po prostu "przepraszam" i odlozyc topor wojenny do szuflady?W sprawie elity konwentowej, ktor bo pierwszej nocy pachnie jak wiatr znad gorzelni, w pelni sie z Toba zgadzam.. po cos sa te konwentowe statuty, i dokumentne, ostentacyjne ich olewanie i mnie sie nie podoba.. to bylo na tyle..
13-04-2002 16:10
szelest
    ...
Ocena:
0
Jeżeli tak faktycznie było, tzn że pieniądze które Rork otrzymał za prowadzenie były rekompensatą przyjazdu to chciałem przeprosić za być może zbyt mocne słowa jakie wnapisałem. Poprzedni mój post zawierał wprawdzie sporą ilośc sarkazmu ale jedynie tym się mogłem obronić przed zbyt ostrym atakiem Rorka na mnie. Nienawidze jak ktoś mnie wyzywa nie domyślając się o co naprawdę chodzi. Już to próbowałem wytłumaczyć. Ale napisze jeszcze raz żeby było to jasne i klarowne. Po pierwsze , w tej realcji pisało tak jakby faktycznie Rork zrezygnował z gry bo mu sie tam gdzieś spieszyło, czego ja na swojej sesji nie trawie. Oceniłem go wtedy jako gracza a nie mistrza gry. moim zdaniem nie było to żadne cos wyrwanie z kontekstu no ale już skończmy z tym. Po drugie nie wiem jak dla Was ale taka odpowiedź jaką mi zafundował - jest sami wiecie jaka. A jakbym ja równierz chciałbym zostac przeproszony? Na konwentach paru byłem, wiem jak sie odbywa tam sprawa z alkoholem, i z czystym sumieniem moge się przyznać że na konwentach nigdy (choć niewiele razy byłem) nie wziałem alkoholu do ust. Od tego mam inne miejsca i okoliczności.
13-04-2002 17:56
bjorn
   
Ocena:
0
nie spieszylo mu sie "gdzies taM', tylko na umowiona sesje, na kltora czekali ( araczej- powinni czekac) ludzie. To po pierwsze.Coz.. nie powiem,. zeby nazywanie kogos per "parowa" zyskiwalo moje uznanie, weic Twoim ewentualnym rzadaniom przperosin bym sie nie dziwil..A co do spraw napojow wyskokowych na konwentah, zgadzam sie calkowicie...
13-04-2002 20:16
czeski
    o....
Ocena:
0
.... zdecydowanie lepszy ton. Aż miło się czyta...Ja również kasę od Maga potraktowałem jak zwrot kosztów podróży, przynajmniej w części, bo 25 zeta to kasa smiesznie mała za osiem godzin "pańszczyzny", zwłaszcza dla kogoś, kto płaci złodziejom z PKP 100% ceny biletu...
13-04-2002 21:20
bjorn
   
Ocena:
0
chyba zostane negocjatorem:)
13-04-2002 22:22
Seji
    No Rork :)
Ocena:
0
i żeby mi to było ostatni raz, bo będziesz next time spał na dworcu :).A co do alkoholu na konwentach - formalny zakaz jest, ale jak ktos wypije jedno, dw apiwa kulturalnie w sali, a nie opbnosi sie z tym, to IMHO jest ok. Nie da sie upilnowac kilkuset ludzi a i wyrzucic wiekszosci z nich tez sie nie da. Chyba, ze narozrabiaja. i tyle.
13-04-2002 23:28

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.