» Teksty » Wywiady » Wywiad z Jerzym Szyłakiem

Wywiad z Jerzym Szyłakiem

Wywiad z Jerzym Szyłakiem
Prezentujemy obszerny fragment rozmowy, jaką z Jerzym Szyłakiem przeprowadził Michał Błażejczyk. Cały artykuł ukaże się niebawem na łamach piątego numeru Zeszytów Komiksowych.

W jakich okolicznościach po raz pierwszy zetknął się Pan z komiksem?

Jerzy Szyłak: Jako dziecko bardzo dużo czytałem. Były to – jak to z dziećmi bywa – książeczki mocno ilustrowane, często zbliżone formą do komiksu. Były też czasopisma: Miś, Świerszczyk. Był Wieczór Wybrzeża z komiksami Christy (ale moi rodzice tej gazety nie kupowali, oglądałem ją u sąsiadów). Ale pierwszym komiksem, który pamiętam, było Ryzyko – miałem siedem lat, jak się ukazało.

Jak (w skrócie) wyglądała Pańska kariera naukowa i publicystyczna "przed komiksem"?

Mógłbym powiedzieć, że nie było żadnego "przed komiksem". Próbowałem swoich sił jako dziennikarz studencki, pisałem teksty, robiłem rysunki i... komiksy. Trochę zajmowałem się dokumentacją teatrów studenckich, ale szybko mi przeszło. Wziąłem udział w konkursie Kina na tekst krytyczny i w rezultacie opublikowałem na łamach tego miesięcznika kilka tekstów. Drugi z nich był o filmowaniu komiksów.

W jakich okolicznościach zainteresował się Pan komiksem zawodowo?

Na drugim roku studiów wymyśliłem, że chciałbym pisać pracę magisterską o komiksach i tak mi zostało.

Jakie reakcje wzbudzało to wówczas w Pana otoczeniu?

Pozytywne. To był dobry czas do zajmowania się kulturą popularną.

Czy któryś z ówczesnych polskich (np. Krzysztof Toeplitz) albo zachodnich badaczy komiksu Pana szczególnie zainspirował?

Z Polaków najbardziej zainspirowali mnie Ryszard K. Przybylski, Sławomir Magala i Janusz Dunin. Toeplitza bardzo podobał mi się tekst o Spacerze Walentyny, ale jego książka ukazała się w momencie, kiedy miałem praktycznie gotową pracę magisterską. Potem, w doktoracie, wielokrotnie odwoływałem się i do jego książki, i pozycji, z których Toeplitz korzystał. Osobne miejsce w grupie moich mistrzów należy się Jerzemu Skarżyńskiemu, który zainspirował mnie nie tyle swoimi tekstami, ile tym, co mi o komiksie opowiadał. Miałem przyjemność go poznać, byłem u niego, pożyczałem od niego książki, pilnie słuchałem tego, co mówił o komiksie zachodnim, który znał od kulis. Jeśli chodzi o zachodnich badaczy, to w latach 80. dostęp do ich publikacji był minimalny.

Jakie było pierwsze Pańskie podejście do teorii komiksu? Dlaczego poszedł Pan właśnie w tym kierunku?

Jestem teoretykiem literatury z wyboru, z zainteresowania i z racji predyspozycji psychicznych. Promotorem mojej pracy magisterskiej była profesor Anna Martuszewska, kierowniczka Zakładu Teorii Literatury. Pracę na uczelni zacząłem w tym właśnie zakładzie. Inna sprawa, że trudno byłoby pisać o historii komiksu przy tak utrudnionym dostępie do źródeł, jaki był w PRL-u.

Jaki był temat Pana pracy magisterskiej?

Komiks jako gatunek artystyczny.

Co to za "tygiel wartości", o którym pisał Pan w 1988 roku w Fantastyce?

To taka próba stwierdzenia, że wartości komiksu biorą się ze zmieszania, wytopienia i przetransformowania wartości literackich, plastycznych, filmowych i innych.

Na początku lat 90. pojawiają się pierwsze Pańskie artykuły o erotyzmie i przemocy w komiksie. Skąd zainteresowanie tym tematem?

W latach 70., kiedy byłem nastolatkiem, mieliśmy w Polsce okres pewnej liberalizacji – rozbierane zdjęcia w czasopismach, teksty o seksie, Sztukę kochania Wisłockiej i rysunki Mleczki. W latach 80. mieliśmy stan wojenny i całą serię zakazów, obejmujących również sferę obyczajową. A przez cały okres istnienia PRL-u mieliśmy cenzurę i pornografię znaliśmy tylko z opowieści ludzi bywających za granicą i z przemycanych "świerszczyków" lub filmów wideo. W związku z tym na początku lat 90., kiedy już było wolno, pojawiła się na naszym rynku cała masa produkcji pornograficznych, erotycznych i swobodnych. Rozpętała się też duża dyskusja na ten temat. Chciałem wziąć udział w tej dyskusji, spróbować przybliżyć zjawisko, nazwać je, rozpoznać. Z jednej strony zależało mi, żeby nie potępiać wszystkiego w czambuł. Ale z drugiej chciałem wyraźnie powiedzieć, że jest to zjawisko, które ma swoje dobre i złe strony.

Czy pornografię komiksową cechuje coś specyficznego, co ją odróżnia od filmów lub zdjęć? Innymi słowy, czy warto pisać o pornografii w komiksie, czy nie wystarczy o pornografii w kulturze?

Ależ ja piszę o pornografii w kulturze, tylko przykłady czerpię z komiksu. Ale w pornografii komiksowej jest rzeczywiście coś specyficznego (jest narysowana, a więc bardziej umowna), bo filmów pornograficznych oglądać nie lubię i nie potrafię.

Jaka jest Pańska opinia o feminizmie?

Uważam za zjawisko ważne. Popieram, podzielam poglądy, staram się propagować jego idee i stosować narzędzia badawcze proponowane przez krytyczki feministyczne.

Czy rzeczywiście jest tak, że kobieta to temat, na który "nic odkrywczego [...] twórcy komiksów nam do powiedzenia nie mają" (z felietonu w KZ)?

Oczywiście, że nie. Produkcja komiksowa jest ogromna, odmian komiksu jest dużo i autorek komiksowych też jest niemało. Wystarczy pogrzebać, żeby znaleźć w historyjkach obrazkowych rzeczy odkrywcze. Komiks głównego nurtu – ten najbardziej masowy – jest jednak wciąż mocno wsparty na stereotypach.


Jerzy Szyłak
Pracownik naukowy Uniwersytetu Gdańskiego. Filmoznawca, teoretyk liteartury. Scenarzysta komiksowy.

Autor książek Komiks: świat przerysowany, Zgwałcone oczy, Kino i coś więcej, Gra ciałem. O obrazach kobiet w kulturze współczesnej i kilku innych. W postaci albumów ukazały się następujące komiksy z jego scenariuszami: Alicja (według Lewisa Carrolla; rys. Sławomir Jezierski), Obywatel w palącej potrzebie i Obywatele w miłosnych uściskach (rys. Jacek Michalski), Szminka (rys. Joanna Karpowicz), Benek Dampc i trup sąsiada (rys. Robert Służały), Alicja i Wyznania właściciela kantoru (rys. Mateusz Skutnik), Druga liga (rys. Mariusz Zawadzki) i Benedykt Dampc. Prywatny detektyw (zbiór krótkich komiksów z rysunkami różnych twórców) oraz wiele innych historii publikowanych w antologiach i pismach.

Nota w oparciu o: Nowa Gildia
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.