» Recenzje » Varia #16

Varia #16


wersja do druku

Środek tak zwanego Tryptyku Polskiego

Redakcja: Mały Dan

Varia #16
Kolejna porcja zvariowanych komiksików przeczytana. Kolejny stosik rozładowany. W poniższym zestawieniu trafiamy w dziesiątkę pisząc między innymi o niekwestionowanym liderze w konkursie na polski komiks roku 2014 (Blaki: Czwórka - jeśli Tomek Samojlik nie zdąży z trzecią częścią "ryjówek" to Mateusz Skutnik ma nagrodę w kieszeni), darmowych publikacjach wydanych przy okazji FKW 2014 (hiszpański Atlas i Axis zapowiadają się na wrzesień w wersji pełnej), maszinowych eksperymentach z formą, treścią oraz przeszłością, czy też o pewnym dziwnym nagradzanym komiksie, który nie wybija się ponad ligową szarzyznę.

Spis treści:

  • Reprobus
  • Blaki czwórka
  • Maszin 78
  • Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił
  • Oczko w głowie tatusia
  • Droga na molo w Wigan
  • Saga o Atlasie i Axisie
  • Smash!
  • Lenny
  • Planeta odciętych kończyn

 

Reprobus

Komiks Marcusa Färbera to wersja legendy o św. Krzysztofie. A w zasadzie połączenie wersji legendy o chłopcu - tytułowym Reprobusie (niegodnym, odrażającym) - będącym niezwykle silnym olbrzymem o psiej głowie, który pragnął duszy, a otrzymać miał ją przez męczeńską śmierć, oraz świeckiej opowieści o olbrzymie przenoszącym pielgrzymów przez rzekę. Te dwie istotne informacje posłużyły Färberowi do stworzenia niezwykle sugestywnej i wysmakowanej graficznie historii o dwóch światach i pragnieniu przekraczania granic. Dzieli te światy rzeka, której pokonanie bezpowrotnie zmienia stan rzeczy. Jest to moment i miejsce przejścia, podobne trochę do narodzin - nieodwracalne i bolesne, budzące początkowo nieświadomą tęsknotę za tym, co było po tamtej stronie.

Nie znając legendy o św. Krzysztofie zapewne stracimy pewną płaszczyznę interpretacyjną, ale uda nam się za to odczytać historię w inny sposób - jako baśń z morałem o poszukiwaniu wyższej wartości i poznawaniu ludzi oraz świata. Będzie to opowieść drogi i prób ducha oraz ciała. Färber wyraźnie oddziela to, co jest po tamtej stronie, od tego, co czeka nas na drugim brzegu rzeki, także stylem graficznym. Legenda jest niemalże naskalnym malunkiem, płaskim, ikonicznym, a świat po przebudzeniu (przekroczeniu rzeki) zyskuje głębię, wymiary i bardziej skomplikowane kształty.

Warto zwrócić uwagę przy symbolicznym znaczeniu komiksowej rzeki i momentu jej przekroczenia, na łacińskie słowo rivus oznaczające "rzekę". Od tego słowa powstało określenie "rywala" używane w językach romańskich. Na przykład portugalskie słowo rival oznaczało kiedyś "mieszkańca drugiego brzegu rzeki". Ponieważ dawniej woda była dobrem, o które rywalizowano, słowa przyjęło znaczenie w jakim znamy je dziś, czyli osoby która z kimś o coś walczy. Zgłębiając tę siatkę znaczeniową w kontekście pracy Färbera, dojdziemy do wniosku, że to, co dzikie, jest rywalem tego, co normalne. A więc Reprobus stanie się w ten sposób opowieścią o tym, co w człowieku rywalizuje ze sobą, walczy, i o tym, co musi się stać, aby zwierzęcą naturę przezwyciężyć. To czego zabrakło Preslowi w Synu swojego ojca, gdzie też zgłębiał dychotomię zwierzęce-ludzkie, Färber odnajduje bez problemu w interpretacji żywota świętego.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Warto poznać ten komiks dla pobudzającej interpretacje opowieści i wspaniałych, mrocznych rysunków.

Nota: 7,5

 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Blaki: Czwórka 

Ustalmy na samym początku: gdyby nie okładka, to Blaki: Czwórka zasługiwałby na pełną "10" w ocenie i tytuł polskiego komiksu roku 2014, ale autor podobno taką okładkę chciał, więc ma od nas "9,5". Pod tytułem Four of us, i z tą samą okładką, komiks Mateusza Skutnika może podbić także rynek anglojęzyczny. Oby tak się stało!

Czwarty album z przygodami demonopodobnego stworka to nadal jego życiowe zmagania ze swoim postrzeganiem rzeczywistości, ale tym razem mocno przefiltrowane przez doświadczenia rodzicielskie oraz rodzinne straty. W Blakim nie było i nie będzie karabinów maszynowych, mordobicia, pościgów i supermocy. Jego przygody to refleksje snute nad deską do prasowania albo nad zlewozmywakiem. Blaki to nadal mrocznie wyglądający zwyczajny ludek, którego charakter oraz togopodobny strój mocno kontrastują z fizys niskiego szatańskiego trola.

Blakiego nie da się opowiedzieć, trzeba go po prostu przeczytać, choć już na samym początku bohater będzie chciał nas przekonać do tego, że nie ma dla nas, czytelników, czasu. To zawiązanie "akcji" rozkłada na łopatki, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie deklarację autora, że ustami Blakiego nie ma już nic do powiedzenia. Wówczas tajemnicza ręką pukająca do drzwi jego mieszkania okaże się (nie, nie, spokojnie, nie ręką z Planety Uciętych Kończyn) być może ręką samego autora, który ponownie nachodzi swoją ulubioną postać, aby z nią porozmawiać i wydusić kolejne historie. A Blaki im bardziej stara się go przekonać, że jest do bólu zwyczajny, że jego życie to proste problemy i banalne zdarzenia, niewarte już uwagi autora i opisywania oraz rysowania, tym bardziej nas wciąga i fascynuje. To chyba było oczywiste, że Mateusz Skutnik pewne pomysły komiksowe będzie mógł wypowiedzieć tylko Blakim, a zatem pojawienie się czwórki było tylko kwestią czasu. Tak jak kwestią czasu chyba będą kolejne odsłony, choć trzeba przyznać że ten album jest tak znakomity, iż przebić go będzie bardzo trudno.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nota: 9,5 (pełna recenzja - Mały Dan)

 

Maszin 78

Fragment polterowej recenzji: "Maszin 78 to udana zabawa maszinowego kolektywu, która dostarczy każdemu odpowiedniego poziomu rozrywki. Wydawnictwo wygląda trochę jak znaleziony po latach dawny numer gazetki (do lat siedemdziesiątych odsyła nas też informacja o wystawie, umieszczona przy pracach Tkacza). Ale można potraktować tego Maszina również jako przerysowaną współcześnie wersję różnych dawnych tytułów komiksowych (na zasadzie przypomnienia, że niektóre prasowe komiksy były w Polsce dawniej przerysowywane na potrzeby publikacji, aby uniknąć kłopotliwego i czasochłonnego załatwiania formalności copyrightowych), albo jako wersję vintage Maszina wydawanego przez Mikołaja Tkacza."

Nota: 7 (pełna recenzja - Kuba Jankowski)

 

Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił

Fragment polterowej recenzji: "Życie nie jest takie złe... to głęboka, spokojna i imponująca opowieść z życia pasjonata dla pasjonatów. Czytając Setha zapadniecie się w zimowe kanadyjskie krajobrazy, docenicie moment refleksji, któremu można oddać się podczas podróży pociągiem, moment ciszy, której należy pozwolić wybrzmieć w ostatnich kadrach każdego rozdziału oraz niewzruszenia budynków, zza których zawsze przecież wychodzi słońce. Zwiedzanie umysłu i świata, w którym żyje Seth, to niezwykłe doświadczenie emocjonalne."

Nota: 9 (pełna recenzja - Kuba Jankowski)

 

 

Oczko w głowie tatusia

Fragment polterowej recenzji: "Oczko w głowie tatusia to doskonały przykład komiksu, który mimo ambitnej i pozakomiksowej tematyki, nie jest dobrym komiksem tylko przez wzgląd na obraną tematykę i nie wart jest zainteresowania czytelnika tyko z powodu powiązań treściowych z osobą sławnego prozatorskiego eksperymentatora. Ważny temat, ważne postaci i dobry pomysł wyjściowy w tym przypadku nie dają jako wyniku ważnego komiksu."

Nota: 3 (pełna recenzja - Kuba Jankowski)

 

 

Droga na molo w Wigan

Ta sześciostronicowa historyjka to jedna z publikacji darmowych, rozdawanych podczas FKW 2014. Zamysł takiego działania jest oczywiście znakomity - goście festiwalu komiksowego dostają do ręki "darmówkę" i czują się dzięki temu miło połechtani, wszak mamy takie czasy, że coraz mniej rzeczy dostajemy za darmo. Prezent ma też oczywiście funkcję reklamową - autora, wydawcy, PSK i innych. Joe Sacco chyba reklamować nie trzeba, ale dobrze, że znalazło się miejsce (przy zanikających pismach komiksowych mogących taką funkcję pełnić) na publikację krótkiej homonimicznej historyjki opartej na pracy George'a Orwella, której zapewne nigdy nie zobaczylibyśmy, gdyby nie kontynuowany podczas festiwali komiksowych Polski Dzień Darmowego Komiksu.

Sama historyjka do typowy Joe Sacco - dużo tekstu, stylizowany na realistyczny (choć mocno jednak karykaturalny) szczegółowy rysunek i autorefleksja nad pracą reporterską. Tym razem Sacco nigdzie nie wyjeżdża, a przywołuje imponujący mu przypadek George'a Orwella, który w 1936 roku na zlecenie Klubu Książki Lewicowej napisał reportaż o "trudnych czasach na przemysłowej północy Anglii". Sacco podziwia Orwella za reporterski warsztat pisania z pierwszej ręki i z własnego doświadczenia. Ta historyjka to z jednej strony recenzja reportażu Orwella, z drugiej złożony jego autorowi swoisty hołd. A z punktu widzenia kolekcjonera komiksów, sympatyczna zdobycz do komiksowej kolekcji.

Nota: 7

 

Saga o Atlasie i Axisie

Pau był gościem FKW 2014, więc dobrze się stało, że przynajmniej taka skromna (6 stron) publikacja firmowana jego nom de plume trafiła w ręce gości festiwalu. Nie przełożyło się to na frekwencję na spotkaniu i ogólne zainteresowanie osobą wesołego twórcy z Balearów, choć na warsztatach dla dzieciaków Pau swoją publiczność miał (i dogadywał się z dzieciakami sam, po angielsku głównie, ale ogólnie było mu łatwiej bo zna też trochę czeski i rosyjski (!)).

Zaprezentowany w tej "darmówce" (druga oprócz Sacco) fragment Sagi o Atlasie i Axisie to ostatnie strony oryginalnego tomu pierwszego serii, opowiadającej o przygodach dwóch psów (antropomorficznych postaci zainspirowanych zwierzakami autora), które wędrują przez krainę nie zawsze przyjazną i muszą sobie po prostu radzić. Zaprezentowany fragment Sagi trochę mylnie wskazuje, że mamy do czynienia z komiksem stricte dziecięcym, gdyż tak naprawdę historia ma dosyć krwawe i smutne momenty. Pau imponuje kolorystyką i ten mały fragment Sagi zdecydowanie powinien zachęcić do zapoznania się z jej pierwszym tomem, którego publikację wydawca zapowiedział na jesień tego roku. My natomiast ze swojej strony (oraz ze strony Macieja Gierszewskiego, który dał ku temu impuls), zapraszamy do kolejnego numeru Zeszytów Komiksowych (poświęcony komiksom dziecięcym), w którym będzie można przeczytać wywiad z autorem oraz tekst o dwóch tomach Sagi, która na pewno spodoba się wszystkim tym, którzy lubią historyjki w stylu na przykład Bone'a Jeffa Smitha.

Nota: 6

 

SMASH!

SMASH! to kolejna "darmówka", którą można było otrzymać podczas FKW 2014. Jak podpowiada nam okładka, jest to "bezpłatny magazyn o komiksie i popkulturze". Dopisek "wiosna" może wskazywać, że magazyn będzie ukazywał się systemem festiwalowym (za taką interpretacją przemawia również artykuł o nowościach okołofestiwalowych FKW), co źle wróży sensowności działu z newsami, ale też zawsze jednak będzie sobie co poprzeglądać między festiwalowymi spotkaniami (albo w trakcie jakichś nudnych). Tym bardziej, że oprócz publicystyki (tutaj tematem numeru są 75. urodziny Mrocznego Rycerza), znajdziemy w SMASH-u! również komiksy (na pierwszy ogień poszli Skrobol/Wojda, Weatherspoon i Śledziu). SMASH! jest też oczywistą reklamą sklepu komiksowego, więc funkcjonuje troszkę jak kiedyś egmontowy Świat Komiksu (będący połączeniem katalogu i rozbudowanych reklam komiksów z oferty wydawnictwa), ale zawiera sporą ilość różnorodnych artykułów - wywiad z Sandovalem, gackowe top ten i inne, opisy/recenzje nadchodzącym serii, etc.

Nota: 5 (pełna recenzja - Dawid 'Fenris' Wiktorski)

 

Lenny

Rozpoczyna się wojna między dwoma "rasami" ludzkimi, a nasz główny bohater, Lenny, dowiaduje się o tym nad talerzem szczawiowej. Jego sytuację komplikuje konieczność udania się po brakujący wkręt. Powodem wojny są zaszłości i niesnaski między dwoma "rasami" oraz poczucie honoru, które nie pozwala już jednej ze stron dłużej znosić wypaczeń i nadużyć popełnianych przez tych drugich. Autorzy podpowiadają, że opisywana przez nich rzeczywistość ma odbicie w rzeczywistość polskiej i nie robią tego bynajmniej subtelnie. Prosto z mostu zostaje też wprowadzona perspektywa niebiańska i reakcja Boga na nowy ludzki konflikt.

Jak zwykle ciekawy graficiarski rysunek Ronka, jak zwykle pokręcone i nieoczywiste spojrzenia na sprawę Szcześniaka oraz wyczuwalna epizodyczność scen połączonych tutaj w jeden komiks - taki jest Lenny.

Nota: 6

 

Planeta uciętych kończyn 

Jeszcze w momencie zapowiedzi tego komiksu mogło się wydawać, że Łukasz Mazur kontynuuje swoje żarty z kolejnymi nieukończonymi przez siebie projektami, ale "A" z ATY jednak zamknął wszystkim usta dostarczając na FKW 2014 pierwszą (?) część "opowieści niestworzonych" pt. Planeta Uciętych Kończyn.

Z czym my tu mamy do czynienia? Ano PUK to zabawa z motywami uniwersów DC i Marvela (wymieszanie nazwisk postaci, postawienie ich w nowych sytuacjach i danie im innych mocy) oraz z tym, co najbardziej chyba utrwaliło się w naszych głowach jeśli chodzi o zeszytówkowy charakter komiksu amerykańskiego za sprawą działalności "tiemsemikowej". W tym duchu autor pokusił się o stworzenie iluzji, jakoby PUK był częścią większej komiksowej całości, uniwersum (stąd np. przypis informujący o niepublikowanych w Polsce przygodach) czy też o strony klubowe na końcu zeszytu (mi zabrakło trochę kuponów do wycinania). Ogólnie to wydanie oprócz dosyć absurdalnie pomyślanej historyjki (wyprawa superbohatera zmieniającego się w rakietę na inną planetę, aby ratować córkę prezydenta) jest jedną wielką stylizacją: na komiks superbohaterski, na nostalgiczne czasy "tiemsemikowe", na komiks wygrzebany po latach z kartonu (symulakrum obdartej jednej z końcowych stron), na docenione przez krytykę dzieło (wypisy z opinii znanych i nieznanych autorytetów), na poważne dzieło, które wymagało erraty, etc.

Prosta kreska nie jest tutaj najważniejsza, najważniejsze dla autora jest pośmianie się i pogranie z motywami wszelkimi. Czytelnik w efekcie dostaje do rąk dosyć zabawny żart, stylowy i stylizacyjny, z najmocniejszym momentem w postaci sekwencji odbijania przez głównego bohatera córki prezydenta rozpisanej na pełne rozmachu cztery plansze w regularnym kadrowaniu. To jest kwintesencja poczucia humoru popularnego Łazura.

Nota: 6,5

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Festiwal Komiksowa Warszawa 2014
Za ostatnią dychę...
- recenzja
Wywiad z Pau
Lubię, kiedy komiks nie jest tylko rozrywką…
Oczko w głowie tatusia
Na troje autorzy wróżyli
- recenzja
Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił
Całe życie z komiksami
- recenzja
Blaki Czwórka
Nieznana twarz Blakiego
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.