» Recenzje » Trzy palce

Trzy palce


wersja do druku

Kto wrobił szczurka Rickeya?

Redakcja: Jarosław 'beacon' Kopeć

Trzy palce
W zapowiedzi wydawcy czytamy, że komiks Trzy palce "ujawnia straszliwą prawdę stojącą za kulisami przemysłu animowanego, w którą uwikłani są najwięksi animowani aktorzy, oraz którą Hollywood [tę prawdę – przyp. red.] za wszelką cenę stara się ukryć przed opinią publiczną. Zaraz po zakończeniu roku szkolnego twoje dzieci odmówią wyjazdu na wakacje, gdy tylko poznają skrywaną przez lata prawdę"! Prawda jest faktycznie straszliwa, zatem komiksu nie polecałbym dzieciom. Przed tak okrutną prawdą trzeba je chronić. To zdecydowanie nie jest komiks dla dzieci. Rich Koslowski określa go mianem "mrocznej komedii dokumentalnej o animkach, które w latach '30. i '40. musiały stawić czoła uprzedzeniom w Hollywood".

Komiks w 2003 roku zgarnął nagrodę Ignatza w kategorii "wybitna powieść graficzna", pokonując między innymi Davida B. i duet Spain Rodriguez/William Lindsay Gresham. W tym samym roku był także nominowany do Harveya i Ursa Major Award. Po takiej wyliczance oczekiwania względem tego komiksu mogą być wysokie.


Ciężkie życie animków...

Pierwsze moje skojarzenie, kiedy czytałem opis wydawcy, to film Kto wrobił królika Rogera? Roberta Zemeckisa z 1988 roku. Czasy niedługo po II wojnie światowej. W Animkowie mieszkają gwiazdy filmów animowanych. Jedną z nich jest Królik Roger, któremu przytrafia się stanąć grubym rybom przemysłu filmowego ością w gardle i przez to zostaje wrobiony w morderstwo szefa wytwórni.

W Trzech palcach animki muszą, zanim zaczną występować w filmach, przejść tzw. rytuał. Ujawnienie prawdy o tej dyskryminacji, którą rysunkowe postaci starają się przekazać w toku rozwoju komiksu, oznaczałoby dla przemysłu filmowego kompromitację.

Niektórzy z bezpośrednio zmuszonych (?) do przejścia "rytuału" wybierają przed okiem rysownika milczenie, które jest wymowne i oznacza przyznanie racji plotkom. Nie mamy do czynienia z kłamstwem, ale z niewypowiedzianą prawdą. Kilka kadrów z milczącym królikiem okazuje się bardziej sugestywnych niż kłamstwo zwerbalizowane.

Już od pierwszych stron czytelnik wie, że będzie miał do czynienia z komiksem nawiązującym do języka i struktury telewizyjnych dokumentów. Wypowiedzi (rysowanych) postaci ze świata filmowego przeplatają się z materiałem zdjęciowym wzbogaconym o "goły" tekst. Narracja Trzech palców sytuuje się gdzieś na przecięciu typowego komiksu "gadających głów" z książką ilustrowaną.

Część "zdjęciowa" wygląda, jakby ilustracje stworzono malując bezpośrednio na reprodukcjach zdjęć. Pomiędzy zdjęcia wpleciony został tekst z offu "od lektora" programu dokumentalnego. Tutaj znakomicie wykorzystano graficzny aspekt słowa: tekst jest stylizowany na maszynowy, jakby pochodził z kartoteki, z akt śledztwa. Z resztą bogactwo krojów pisma jest w opowieści Koslowskiego znacznie większe: arogancki kogut mówi niedbałą czcionką, mała mysz – liternictwem skromnym, dyskretnym.

Zderzenie dwóch rzeczywistości, animowanej i filmów fabularnych (w tym kontekście przywołałem na początku casus Królika Rogera), funkcjonuje jako twórczy zabieg formalno-fabularny: animki są pełnoprawną częścią świata przedstawionego, tak jak ludzie. Z jednej strony mamy komiks dokumentalny, który nakazuje nam wierzyć w prawdziwość przedstawianych zdarzeń, z drugiej dotyczy on świata, w którym żyją postaci animowane, z naszego pozadiegetycznego punktu widzenia nierzeczywiste. Świat przedstawiony jest wykreowany na rzeczywistość dobrze nam znaną, ale jednocześnie jego żywą częścią są postaci, które w naszej rzeczywistości są czystą fikcją.

W Trzech palcach nakładają się na siebie kolejne warstwy znaczeniowe. W oparciu o występujące między nimi "tarcia/napięcia" (warto zapoznać się z angielskim terminem ‘tension’ w rozumieniu Charlesa Hatfielda wyłożonym w Alternative Comics: an Emerging Literature) rysuje się przed naszymi oczami historia nosząca wszelkie znamiona prawdziwości, o której jednak wiemy, że jest nieprawdziwa. Ten rozdźwięk ujawnia się również na poziomie graficznym – na obrazy realistycznych zdjęć nałożone zostały postaci animkowe. Wykorzystanie tego zabiegu w interesujący sposób poszerza pole interpretacji znaczeniowej – realistyczność zdjęć zostaje poprzez "zamalowywanie" zredukowana, stąd pokazane na nich animki bez zgrzytow sprawiają wrażenie przynależności do świata przedstawionego.


No i zrozum animka...

Kiedy człowiek i animek postanawiają razem robić interesy, nie może z tego wyniknąć nic dobrego. W komiksie Koslowskiego pada pytanie o to, "czy amerykańska publiczność jest gotowa na występ animka w filmie kinowym". Reżyser-wizjoner, zwany Zawrotkiem, postanawia spróbować. Wskutek jego decyzji powstaje film Kolejarz Rickey. Jeśli do tego momentu komiksu nie przyjdzie wam do głowy poszperać trochę w sieci celem sprawdzenia, na ile autor flirtuje z faktami historycznymi, to w tym miejscu warto się na chwilę zatrzymać.

Komiks Koslowskiego zapożycza nazwy i obrazy z bogatej historii amerykańskiej kultury popularnej. Znajdziemy w nim na przykład przerobiony kadr z animacji Steamboat Willie (1928) z Myszką Mickey ze studia Walta Disneya – pierwszej dźwiękowej animacji w historii kina (dźwięk funkcjonował w tym filmie jako pełnoprawny element opowiadanej historii). Steamboat Willie był ryzykownym przedsięwzięciem. Powstał w okresie, w którym obrazy studia Disneya nie odnosiły sukcesów, a pracownicy uciekali do konkurencji. Fikcyjny Kolejarz Rickie z Trzech palców nawiązuje do filmu Disneya nie tylko nazwą, ale i osnutą wokół niego atmosferą przełomowej, ale i ryzykownej (o tym ryzyku mówi jeden z bohaterów komiksu, producent Wallace Ladmo) inwestycji.

Ale ci, którzy nie spędzili lat studiując historię amerykańskiej kultury popularnej, niech będą spokojni. Nawet wybiórczo odczytując graficzne nawiązania można Trzy palce czytać z wielką przyjemnością.


Uniwersalna prawda nie tylko animowana

Trzy palce to opowieść o ludzkiej zazdrości na przykładzie animków? Czym jest tajemniczy rytuał? To on zapewnił sukces Rickeyowi czy talent? Czy to taki typowy amerykański mit sukcesu i gra z tym elementem amerykańskiej historii, a może po prostu kultury? A może przewrotne wyjaśnienie, w formie długiej anegdotki, dlaczego animki mają po dokładnie trzy palce? A może to kolejna opowieść utrzymana w tonie wyjaśniania trapiących amerykańskie społeczeństwo teorii konspiracyjnych? Kim był tajemniczy specjalista? Czy piliście kiedyś Rickeya?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


9.5
Ocena recenzenta
8.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Trzy palce
Scenariusz: Rich Koslowski
Rysunki: Rich Koslowski
Wydawca: timof comics
Data wydania: czerwiec 2011
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Liczba stron: 144
Format: 190x215 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Cena: 49 zł

Komentarze


   
Ocena:
0
Recenzja nieco... bełkotliwa
24-06-2011 18:31
Jaszek
   
Ocena:
0
BTW: Gratsy dla doktora Jankowskiego!
30-06-2011 19:08
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0
Dziękuję, dziękuję ;-)
01-07-2011 11:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.