» Teksty » Artykuły » Ligatura – zamiast relacji

Ligatura – zamiast relacji

Ligatura – zamiast relacji
Pierwszy Festiwal Kultury Komiksowej Ligatura przeszedł już do historii. Uwagi na temat poznańskiej imprezy wymieniano przed, w trakcie i tuż po niej. Niniejszy tekst stawia sobie za zadanie zebrać w jednym miejscu to, co się mówiło o projekcie Centrali. Warto bowiem choćby słowem wesprzeć tę nową, ambitną inicjatywę. Impreza została pomyślana i była propagowana (zdaniem niektórych niewystarczająco szeroko) jako skierowana do profesjonalistów i specjalistów. Miała sprowokować spotkanie ludzi, którzy na co dzień zajmują się komiksem w szerszym stopniu, niż tylko ograniczając się do lektury nowości. Sprawić, by nawiązywały się znajomości, które mogłyby w przyszłości zaowocować współpracą. Co można w tej kwestii poprawić? Pitchings Największa nowość, najwięcej niejasności. Idea jest prosta: autor prezentuje swój projekt przed potencjalnymi wydawcami, a oni decydują, czy go chcą czy nie. Na Ligaturze zabrakło tych drugich, pojawiło się też sporo niejasności, o co właściwie chodzi. Trochę w tym winy części uczestników, ale nie o szukanie winnych teraz chodzi. Jak mogłaby/powinna wyglądać ta inicjatywa za rok:
  • Na początku każdego pitchingu jeszcze raz, do znudzenia, powtarzać autorom, o co chodzi w całej akcji. Przynajmniej do czasu, aż stanie się to oczywiste.
  • Przydałoby się ściągnąć jakichkolwiek wydawców z zagranicy. Do tych polskich dotrzeć jest łatwo, a i oni wiedzą, co mają do zaoferowania polscy twórcy.
  • Jeśli to się nie uda, próbować do skutku. A tymczasem nastawić się na feedback dla autorów i podkreślić rolę jury jako recenzenta projektu. Zaprosić do niego osoby, które potrafią powiedzieć coś więcej niż "dobre" albo "beznadziejne". To powinna być opinia warta wyprawy do Poznania, czyli warta więcej od tej, którą można otrzymać w Internecie, wrzucając kilka plansz na forum.
  • Jeśli nie uda się sprowadzić wydawców zagranicznych, próbować do skutku, ale wówczas nie zapraszać na pokazy autorów uznanych, którzy mają już swoich polskich wydawców. Przykładowo, Krzysztof Gawronkiewicz i Grzegorz Janusz nie muszą się już w Polsce promować.
  • Jeśli nie uda się sprowadzić wydawców zagranicznych i doprowadzić do publikacji poza Polską, pomyśleć o przejściu na formułę konkursu, który kończyłby się wydaniem komiksu. Tutaj niezbędny byłby osobny fundusz, więc jest to opcja pozostająca póki co w sferze marzeń.
  • Zmobilizować osoby przedstawiające swoje projekty do przygotowania porządnych prezentacji. Teoretycznie każdy powinien wiedzieć sam, że prezentacja multimedialna to minimum, ale skoro chce się pomagać, to czasem trzeba myśleć za innych.
Warsztaty Pomysł płatnych warsztatów dla rysowników i scenarzystów prowadzonych przez polskich twórców był jednym z bardziej kontrowersyjnych projektów Ligatury. Niską frekwencję można tłumaczyć dwojako. Po pierwsze, wysoką ceną warsztatów (230 zł za osiem godzin z wliczonym posiłkiem), a po drugie, niezbyt wysoką frekwencją na całym festiwalu. Może być też tak, że sama idea płatnych warsztatów w kraju, w którym nie żyje się z robienia komiksów (czyli nie można liczyć na zwrot inwestycji), to na razie pomysł mocno na wyrost. Może należałoby zacząć o nieco niższego wpisowego lub poszukać funduszy, by takie warsztaty były wolne od opłat? Giełda To nie była impreza dla zwykłego zjadacza komiksów, który chce kupić komiks i dostać na nim podpis twórcy. Oczywiście, trudno się spodziewać, by wydawcy na debiutujący festiwal szykowali całe pakiety premier. Tych, jeśli nie liczyć niszowego Kartonu i kilku pozycji sygnowanych przez Centralę, nie było w ogóle. W związku z tym nie zapraszano też autorów i nie prowadzono sesji autografów. Większość dużych komiksowych imprez jest nie do pomyślenia bez części targowej, szczególnie atrakcyjnej dla wydawców. Wydaje się jednak, że Ligatura może pójść inną drogą. Ekipa Centrali znana jest z organizowania wystaw, inicjowania komiksowych akcji, promowania komiksowego medium. Michał Słomka et consortes nie są biznesmenami i handlowy wymiar festiwali komiksowych nie jest czymś, co wybitnie im "leży". A skoro tak, może należy dać sobie spokój z salką targową (nawet umiejscowioną w Empiku) i skoncentrować się na tym, co ma szansę stać się znakiem firmowym Ligatury: wystawach, konferencjach i animowaniu spotkań, by właściwi ludzie spotykali się we właściwym czasie i we właściwym miejscu. Czyli: skoro to ma być festiwal dla profesjonalistów i ludzi zaangażowanych w rynek komiksowy, zapomnijmy o przyciąganiu tłumów, które interesuje tylko produkt końcowy. Wstępy do wernisaży Michał Słomka dwoił się i troił, biegając między kolejnymi punktami i wernisażami. Pomimo tego, pojawiły się opinie, że samo otwarcie wystawy jest dobrą okazją, by zaimprowizować krótkie spotkanie z autorem lub autorami. Nie chodzi tu o długie prezentacje, ale o kilkunastominutowe pogadanki. Chociażby takie, jak przed pokazem zwiastuna filmu Alois Nebel. Patrz także niżej: Ludzie, więcej ludzi Technikalia Od strony technicznej festiwal przebiegał sprawnie, nie było większych wpadek. Uczestnicy, szczególnie ci spoza Poznania (czyli większość), bardzo narzekali tylko na brak mapki festiwalowej w ulotce z programem. Odległości Ligatura toczyła się w centrum Poznania, jednakże poszczególne punkty były od siebie niekiedy dość znacznie oddalone. Zwłaszcza dotarcie do szkoły, w której odbywała się część spotkań, wymagało dłuższego spaceru. W zimie takie przemieszczanie się potrafi być bardzo uciążliwe. Naturalnie, trudno wymagać cudów lub przebudowy centrum stolicy Wielkopolski, ale warto pomyśleć o większej koncentracji festiwalowych lokalizacji. Patrz także niżej: Serce Festiwalu Ludzie, więcej ludzi Ligatura nie jest festiwalowym gigantem, ale choćby z racji przestrzennego rozparcelowania niełatwo ją ogarnąć. Te kilka osób, które czuwały nad przebiegiem imprezy, miały pełne ręce roboty. Nie ulega wątpliwości, że trzeba będzie poszukać więcej osób do obsługi. Ktoś musi odebrać gości, pilnować ich, otwierać spotkania, moderować dyskusje i tak dalej. Konferencja Konferencja naukowa towarzysząca Ligaturze rozpoczęła się w środku tygodnia. Do Poznania dotarłem dopiero w piątek wieczorem i z tego powodu nie poświęcam jej tutaj miejsca. Z mojego punktu widzenia, byłoby dobrze, gdyby odbywała się w weekend, ale nie wiem, czy nie jestem w tym odczuciu odosobniony. Nie spotkałem się w sieci z uwagami dotyczącymi tej części festiwalu. Bez względu na termin konferencji, byłoby wspaniale, gdyby jej efekty można było później gdzieś przeczytać. (Jak informują dobrze poinformowane osoby i uczestnicy, taka publikacja powstanie - przyp. rep.) Serce Festiwalu Nie będę tu pisał o Meskalu, w którym co wieczór integrowało się komiksowe środowisko. Zapewnienie komiksiarzom spokojnej wieczornej przystani liczy się na plus, choć i bez tego pewnie by sobie poradzili. Nie będę też pisał o tym, że ośmiu na dziesięciu komiksiarzy pali, trując pozostałych. Może kiedyś się to zmieni. Ligaturze, która nie funkcjonuje – jak choćby MFKiG – w jednym miejscu, brakuje jakiegoś centrum. Ośrodka, w którym w ciągu dnia można by usiąść, wiedząc, że spotka się innych komiksiarzy. Ba, żeby złapać organizatorów inaczej niż telefonicznie. Przydałoby się to szczególnie tym, którzy na festiwalu mają najbardziej skorzystać – wydawcom i twórcom. Przykładowo, łódzki bufet w ŁDK-u jest może i ciasny, ale sprawdza się w roli miejsca nieformalnych spotkań i rozmów. Słowem, klub dla festiwalowiczów to jedno, a klub festiwalowy – drugie. Jeśli masz jakieś uwagi, które mogłyby pomóc w przyszłości organizatorom Ligatury – wpisz je poniżej.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Comics Cookbook
Gotuj z komiksem
- recenzja
Silence 2012
Antologia, której nie można przemilczeć
- recenzja

Komentarze


27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pytanie. Jakoś mi to umknęło.
Wcześniej myślałem, że ligatura to coś takiego:
http://upload.wikimedia.org/wikipe dia/commons/thumb/4/4a/Ligatures.png /300px-Ligatures.png

Teraz sprawdziłem, że też, ale:

ligatura
1. «znak graficzny, w którym połączono dwie lub trzy litery»
2. «nić służąca do podwiązania naczynia krwionośnego podczas operacji»
3. «w dawnej notacji: znak graficzny oznaczający następstwo dwu lub więcej nut; w nowoczesnej notacji: łuk nad nutami, które się gra legato»

Pytanie brzmi: dlaczego festiwal komiksu nazywa się "Ligatura", bowiem nie kumam? : )
27-02-2010 06:55
~koka

Użytkownik niezarejestrowany
    (nie)Paląco się zgadzam...
Ocena:
+1
I spore pokłady litości dla Ligatury mam za względu na jej młody jednak wiek...chyba trzeba dać jej szansę...
a co do 8/10 palących...dramat. właśnie dlatego byłam w Meksalu tylko 30 sekund(bo nie dałam rady więcej), a szkoda, bo chyba było miło...

a i jeszcze nazwa..."Ligatura" brzmi słabo. niestety praktycznie nie do skojarzenia z komiksem.
27-02-2010 09:09
Repek
   
Ocena:
0
@Aureus
Co do nazwy - jest to nieco imho drugorzędne i raczej chyba nie do zmiany.

@koka
No, niestety... ja pierwszą [swoją] noc jeszcze wytrzymałem, ale drugiej wymiękłem o 23. A jestem dość odporny na dym.

Pozdrówka
27-02-2010 14:45
beacon
   
Ocena:
0
@repek i koka

Ja, niestety, nie wytrzymałem ;/

Ale Ligatura ubogaciła mnie, zmieniając mój stosunek do ustawy antynikotynowej ;P
27-02-2010 18:00
~Stoniu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Bez względu na termin konferencji, byłoby wspaniale, gdyby jej efekty można było później gdzieś przeczytać"
Część z referatów, które pojawiły się na konferencji ma pojawić się zbiorczo w książce. Będzie więc okazja do zapoznania się z "jakimś" wycinkiem tekstów.
28-02-2010 11:13
~Stoniu

Użytkownik niezarejestrowany
    Konferencja
Ocena:
+1
Witam,
Jako jeden z uczestników konferencji postaram się coś o niej napisać. Za nim zaczęły się obrady plenarne, odbył się wernisaż, który zaprezentował zbiory komiksowe zgromadzone w Bibliotece Uniwersyteckiej, gdzie odbywała się konferencji. Komiksów mają dużo, w znacznej części są to pozycje obcojęzyczne. Szkoda tylko, że można było je obserwować wyłącznie w gablotach, przez co czułem się jak dziecko, oglądające witrynę z zabawkami.

Zaraz po tej otwierającej części, odbyły się obrady plenarne, które uważam za najciekawszy punkt konferencji. Były one tak interesujące ze względu na gości z zagranicy czyli: Jose Alaniz oraz John A. Lent. Pierwszy opowiedział o komiksie rosyjskim o jego rozwoju, panującym w nim trendach, problemach niektórych twórców z cenzurą.

Jednak gwiazdą był Lent, który swój wykład zaczął od anegdoty, związanej z wcześniejszym pobytem w Polsce:). W swoim prawie godzinnym wystąpieniu opowiedział o komiksie afrykańskim. Podobnie jak wcześniej Alaniz, również wskazał na to jak wykorzystywany jest tam komiks, jaka jest ich tematyka. Dla mnie, ale myślę, że dla wielu innych osób, ten akurat referat był bardzo kształcący, gdyż zaprezentował niezbyt znany kontynent na światowej mapie komiksu. Oba referaty były tłumaczone na bieżąco, co czasami wywoływało śmiech wśród zgromadzonych, a to ze względu na różnicę: między wersja "oryginalną", a przetłumaczoną:). To jak wyglądały referaty zagranicznych gości, sprawia, iż wypada żałować że nie pojawili się wszyscy zaproszeni gości (a ujęci na planie konferencji). Za duży plus należy uznać przerw podczas, których można było się posilić, ale także przedyskutować poszczególne wystąpienia.

I teraz przejdę do dużego minusu konferencji, czyli podziału na sekcje. Zaraz po obradach plenarnych, trzeba było wybrać na jaką sekcje się idzie. Było to o tyle bolesne, że trzeba było wybierać między 4 sekcjami, w której każda miała coś ciekawego do zaproponowania. Ja wahałem się miedzy sekcjami: "O przenikaniu się kultur", a "Historia, pamięć, polityka".

Wybrałem się na drugą, ale nie powiem by był to wybór łatwy. Następny dzień wyglądał podobnie, również trzeba było dokonać decyzję gdzie iść. Rozumiem, że wpływ na takie akurat rozwiązanie miały względy czasowe. No i o drugim dniu za dużo nie napiszę, gdyż stres przed wystąpieniem skutecznie blokował mój odbiór rzeczywistości:).

Podsumowując, konferencja w moich oczach była udana, szkoda tylko, że człowiek nie mógł być na wystąpieniach, które go interesowały. I przychylam się do opinie Repka, by odbywała się ona przez weekend. Zapewne zwiększyła by się liczba uczestników o wielu fanów komiksów, którzy dopiero wieczorem w piątek przybywali.

od razu przepraszam za wszelkie błędy, przeze mnie poczynione w powyższej mini relacji. Dużym plusem była otwartość większej części uczestników. Cieszę się, że można było porozmawiać z innymi o komiksach, zobaczyć jakie jest spojrzenie naukowców na to zagadnienie.
Pozdrawiam,
S.
28-02-2010 13:45
Repek
   
Ocena:
0
@Stoniu
I przychylam się do opinie Repka, by odbywała się ona przez weekend. Zapewne zwiększyła by się liczba uczestników o wielu fanów komiksów, którzy dopiero wieczorem w piątek przybywali.

Ja mówię, co dla mnie byłoby wygodne, gdyż wyrwanie się do Poznania w tygodniu przekraczało moje możliwości.

Timof zwrócił mi jednak uwagę, że jest w zasadzie przyjętą normą, że konferencje odbywają się w tygodniu. I chyba należy się z tym pogodzić.

Nie liczyłbym też na to, że na konfę będą walić tłumy. To sprawa specjalistyczna, więc nie o podniesienie frekwencji tutaj chodzi.

Mnie najbardziej cieszy to, że materiały z konfy zostaną opublikowane.

Pozdrówka
28-02-2010 13:51
Stoniu
   
Ocena:
0
@Repek
Nie liczyłbym też na to, że na konfę będą walić tłumy. To sprawa specjalistyczna, więc nie o podniesienie frekwencji tutaj chodzi.
I to nie do końca dobrze że tak jest, bo według mnie, celem konferencji powinna być też edukacja, dokształcanie osób, które przybył. I taki charakter edukacyjny referaty Alaniza oraz Lenta miały. Fajnie więc by było, gdyby większa liczba osób mogła z nich skorzystać.
28-02-2010 14:04
Repek
   
Ocena:
0
@Stoniu

Ale o jakim rzędzie ilości uczestników mówimy? Całe klasy licealne? Imho to nierealne.

A kształcenie jak najbardziej jest - ci, co przybyli, pewnie skorzystali. Bardziej imho chodzi o przyciąganie specjalistów, by uczyli się od specjalistów. W tym weekendowy termin wcale nie musi pomóc, bo np. dla pracowników naukowych weekend wcale nie musi być lepszy.

BTW: dużo osób było na konfie?

Pozdrówka
28-02-2010 14:21
Stoniu
   
Ocena:
0
@Repek
Ale o jakim rzędzie ilości uczestników mówimy? Całe klasy licealne? Imho to nierealne.

Nie chodzi mi o klasy, a o to, by z konferencji, a w szczególności z wystąpień zagranicznych gości, mogli skorzystać także uczestnicy Ligatury.

Na obradach plenarnych było dość dużo osób (grubo powyżej 50). W sekcjach było ich zdecydowanie mniej. Uczestnicy oraz przybyłe z zewnątrz osoby (konferencja miała charakter otwarty, więc każdy mógł przyjść) podzieliły się na mniejsze grupki. Drugiego dnia było chyba jeszcze mniej słuchaczy, przynajmniej w sekcji, w której miałem referat. Piszę chyba, bo nie widziałem pozostałych sekcji, na których mogło być zdecydowanie więcej osób.
28-02-2010 15:07
Repek
   
Ocena:
0
@Stoniu
Nie chodzi mi o klasy, a o to, by z konferencji, a w szczególności z wystąpień zagranicznych gości, mogli skorzystać także uczestnicy Ligatury.

Jesteś pewien, że to ich interesowało? Konferencja jest dla naukowców, nie dla twórców. Wątpię, czy przybyliby na konfę, bo dla nich przeznaczone są inne atrakcje - chociażby pitchingi.

50 osób? Imho całkiem dobry wynik, zwłaszcza na pierwszą edycję i kraj, w którym nie ma zawodowej komiksologii.

Pozdrówka!
28-02-2010 17:14
Stoniu
   
Ocena:
0
@Repek
Konferencja jest dla naukowców, nie dla twórców. Wątpię, czy przybyliby na konfę, bo dla nich przeznaczone są inne atrakcje - chociażby pitchingi.

Chodzi mi raczej o fanów, niż twórców, co nie znaczy, ze wśród twórców nie ma fanów komiksu. Nie chciałbyś posłuchać ciekawego wykładu o komiksie w Afryce?
Ale racja jest po Twojej stronie, to naukowa konferencja. Choć ja cieszę się, że duża część referatów, którym miałem okazję się przysłuchać, nie popadała w nomenklaturę naukową, dzięki czemu o wiele lepiej się je odebrało.

Repku nie ma zawodowej komiksologi, i jak na razie nie ma tego pojęcia w słownikach, chyba, że w jakiś już jest, a ja o tym nie wiem :).
28-02-2010 17:38
Repek
   
Ocena:
+1
@Stoniu
Chodzi mi raczej o fanów, niż twórców, co nie znaczy, ze wśród twórców nie ma fanów komiksu. Nie chciałbyś posłuchać ciekawego wykładu o komiksie w Afryce?

Oj, fani to już w ogóle nie ten target. Fan kupuje komiks, czyta i dostaje autograf. Ja bym chciał posłuchać, ale nie jestem statystycznym fanem.

Repku nie ma zawodowej komiksologi, i jak na razie nie ma tego pojęcia w słownikach, chyba, że w jakiś już jest, a ja o tym nie wiem :).

No, o tym właśnie pisałem, że nie ma.

Pozdrówka!
28-02-2010 17:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.