» Recenzje » Kraken

Kraken


wersja do druku

Ludzkie ścieki

Redakcja: Kuba Jankowski

Kraken
Na wstępie oddajmy głos scenarzyście, Antonio Segurze.

Kiedy nad Metropol City pada deszcz, pada on nad stolicą zbrodni, nad najbardziej skorumpowanym miastem tej brudnej planety. Kiedy nad Metropol City pada deszcz, woda spływa po spękanym asfalcie jego ulic i znika w studzienkach. Ktoś mógłby pomyśleć, że dotarła do kresu swojej drogi. Błąd. Pod Metropol City znajdują się kanały, w których deszczówka zabiera ludzkie szczątki wielkiego miasta w podróż bez powrotu.

Chyba każdy oczami wyobraźni widzi już to miejsce najgorszego zepsucia, które zamieszkują same ludzkie szumowiny. Zatem sięgnijcie jeszcze głębiej w zakamarki wyobraźni i zejdźcie do kanałów. W ich mętnych wodach odbija się całe zło świata na powierzchni. W tej brei brodzą krakaneros, funkcjonariusze pilnujący porządku i odcedzający ze szlamu ludzkie odpadki, o które upominają się ci "na górze". Szukają gangsterów, złodziei, terrorystów. Zazwyczaj znajdują paskudny, przygnębiający koniec.

Oddziałowi tych swoistych szczurołapów przewodzi porucznik Dante, typowy przedstawiciel gatunku bohatera chandlerowskiego. Wysoki, o kwadratowej szczęce, nie grzeszący jednak ciętym dowcipem. Obdarzony wewnętrznym głosem, wrażliwy na kobiece wdzięki, oddany swoim podwładnym. Jednak surowe realia, w których przychodzi mu funkcjonować, nie dają zbyt wielu okazji do romantycznych odruchów. Życie pod ziemią jest skrajnie zbrutalizowane, trup ściele się gęsto, a z ludzi niemal zawsze wychodzi to, co najgorsze.

Ucieleśnieniem zła Metropol City i grzechów jego mieszkańców jest tytułowy Kraken. Nie zdradzam tu wielkiej tajemnicy – legendarna bestia jest całkowicie namacalna i daje o sobie znać na samym początku tomu. Skąd się wzięła? Tego nie wie nikt. Jest potężna, przerażająca i wiecznie nienasycona. To w jej przepastnych trzewiach kończą przestępcy oraz ci nieszczęśnicy, którzy nie zeszli jej z drogi. Obsesją porucznika Dante jest dopaść złowrogiego stwora, jednakże przeważnie towarzyszymy mu w zmaganiach z bardziej podstępnymi i okrutnymi drapieżnikami – z ludźmi.

Kraken to pokaźny zbiór krótkich epizodów, z których każdy opowiada o jakiejś zbrodni lub wynaturzeniu. W tle niemal wszystkich rozdziałów majaczy tytułowy potwór, ale spaja je osoba głównego bohatera. Dante (nawiązanie literackie w imieniu jest aż nadto oczywiste) poznaje coraz niższe kręgi piekła tworzonego przez ludzkie zło. Część zbrodni, których jest świadkiem, ociera się o granice dobrego smaku i łamie kulturowe tabu. Chyba najmocniejsze wrażenie robi epizod "Dziewczęce igraszki", w którym razem z atrakcyjną Marią próbują ustalić, skąd do kanałów trafiają usunięte podczas aborcji płody. Cały odcinek i jego finał to propozycja dla czytelników o dużej odporności emocjonalnej.

Wszystko to nie pozostaje to bez wpływu na osobowość Dantego. Służy prawu, ale z czasem zdarzy mu się wziąć sprawy w swoje ręce. Dzielny porucznik, gdy wie, że sprawiedliwość nie zdoła zatriumfować, staje się złym porucznikiem, który robi to, co uważa za słuszne. Odbija się to na samym Dantem, który pod koniec jednego z rozdziałów w monologu wewnętrznym wyznaje: Tam, gdzie w mojej głowie do niedawna gnieździły się przekonaniu o dobru i złu, poczułem nagłą pustkę. Pustkę, którą natychmiast wypełniło przyprawiające o mdłości obrzydzenie.

Obrzydzenie to słowo-klucz w odniesieniu do komiksu duetu Segura-Bernet. Ilustrator, znany nam już ze świetnego Torpedo, tworzy w podobnym, realistycznym stylu. Rysunek wydaje się nieco prostszy, ale nie mniej mroczny. Nie brakuje też sugestywnie oddanych scen okrucieństwa i bardzo mocnych sekwencji przemocy seksualnej. W tej kwestii autorzy również nie patyczkują się z odbiorcą i serwują kilka obrazów gwałtów. Nie trzeba dodawać, że każda kobieta w tym świecie jest obiektem seksualnym i pojawia się tylko po to, by pokazać biust, pośladki lub zostać wykorzystana seksualnie. W latach 80. być może te chwyty były jeszcze wyrazem wolności w komiksowym medium, ale dziś bronią się z trudem lub wcale.

Kraken to dobry, a przy tym niegłupi komiks. Zdecydowanie dla dorosłych. Zdecydowanie dla osób, które lubią noir w jego najczarniejszym, zabarwionym konwencją horroru odcieniu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.5
Ocena recenzenta
7.4
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Kraken
Scenariusz: A. Segura
Rysunki: J. Bernett
Wydawca: Taurus Media
Data wydania: marzec 2011
Tłumaczenie: Jakub Jankowski
Liczba stron: 168
Format: 17x26 cm
Oprawa: twarda, kolorowa
Papier: kredowy
Druk: czarno-biały
Cena: 49,90 zł
Wydawca oryginału: Glenat Espana



Czytaj również

Burton & Cyb
O dwóch takich co ukradli nie tylko księżyc
- recenzja
Kraken - China Miéville
Bóg zakonserwowany w formalinie
- recenzja
Kraken - China Mieville
Dwie londyńskie apokalipsy
- recenzja

Komentarze


~rogala1

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"propozycja dla czytelników o dużej odporności emocjonalnej"

"obrzydzenie to słowo-klucz w odniesieniu do komiksu"

Aż takie to mocne?
Nie wiem, czy czuję się zachęcony, czy zniechęcony.
29-03-2011 00:02
Repek
   
Ocena:
+1
@spoiler!!!!

Jeśli scena wylatujących przez rurę kanałową martwych płodów i dołączającej do nich obciętej kobiecej głowy to dla Ciebie luz - śmiało.

To jeden największy hardkor. Poza tym komiks bywa ciężki, są 2-3 sceny gwałtów, ale ogólnie dla zjadaczy horrorów to pewnie norma.

Większość tych makabrycznych scen ma swój sens, raczej trudno mówić tutaj o szokowaniu dla szokowania. Ale to już kwestia subiektywnej oceny.

Pozdrawiam
29-03-2011 02:46
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0
@ rogala:

taki urok recenzji przedpremierowych, żeby nie zdradzić w nich zbyt wiele ;-) Ogólnie recenzja bardziej ogólnikowo/hasłowo powinna działać. Według mnie przynajmniej.

Jeśli ktoś lubi coś z działki horror, sf, mrok lub kombinacje tych elementów - to śmiało. No i do tego rysunek Berneta. Gdybym nie dostał egzemplarzy autorskich tłumacza, to bym sobie kupił, a innym polecam.



29-03-2011 15:30
Vukodlak
   
Ocena:
0
Przyznam, że po lekturze recenzji ciężko mi zobaczyć różnice między Krakenem a takim Morbus Gravis P. E. Serpieri(ego). Podobne motywy, identyczne ambicje egzystencjalno-filozoficzne i na sam koniec podobna nuta rozpaczy i nihilizmu, która unosi się nad całym komiksem. Nawet kanałowe monstrum przywodzi na myśl mutantów z Miasta i zainfekowanego Shastara. Przynajmniej takie wrażenie odniosłem.

Nie jestem zapalonym komiksiarzem, ani specjalistą, ale mam wrażenie, że to jest robione na jedno kopyto i w efekcie posiada niewielką (lub żadną) wartość. Jakoś po lekturze prawie całego Morbus Gravis nie widzę już nic odkrywczego i wartościowego w tego typu komiksach. Kraken, sądząc po recenzji, nie robi specjalnej różnicy...
29-03-2011 17:16
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0
U, ostra opinia. Być może, ale czy Druuna to nie jest taki komiks soft i hard pornograficzny bardziej? (pytam, bo samego kmxu nie czytałem, czytałem o komiksie kiedyś). Wówczas Kraken pod tym względem nijak nie może być porównywalny. Poza tym bohater jest facetem, a w Morbus Gravis to była kobitka, tak? Popraw mnie jeśli się mylę, nie chce mi się teraz grzebać w necie.

Poza tym Kraken ruszył w magazynie Metropol w 1983, a Morbus Gravis w 1985 wystartował, tak? Chyba, że to data albumu, a nie pierwszej publikacji.

Zresztą chyba nie ma co na siłę tu się doszukiwać wtórności.
30-03-2011 14:56
Vukodlak
   
Ocena:
0
Tak, "dzieło" P.E. Serpieri to bardziej komiksowa pornografia, ale motywy ohydy, upodlenia i degeneracji też tam występują. Oczywiście główna postać to kobieta. Data wydania ma tutaj raczej drugorzędne znaczenie w stosunku do faktu, że Morbus Gravis po prostu wpadł mi w ręce wcześniej.

Jak już pisałem - nie jestem specem od komiksu i nie interesują mnie bardziej szczegółowe rozważania na ten temat. Przynajmniej nie z moim udziałem, bo poczytać takie zawsze warto. Nie mój rewir, mam po prostu inne zainteresowania i pochylanie się głębiej nad komiksem w nich nie leży. Poza tym nie jestem do tego za bardzo przygotowany merytorycznie. Jestem co najwyżej biernym i okazjonalnym odbiorcą, który szuka w komiksie bardziej rozrywki, niż wysiłku intelektualnego (od tego to Wy jesteście i macie odpowiednie narzędzia) i dostrzega, że historie tego typu (bo jednak widzę ogromne podobieństwo) nic już nowego nie wnoszą. Po prostu tylko szokują okrucieństwem scenarzystów oraz kunsztem grafików. Pokręconych i szokujących rzeczy już mi po Serpierim wystarczy. ;)

Jasne, fajnie czasami przeczytać poważny i "ciężki" komiks. Jednak po takiej lekturze zadowolony odkładam go na półkę, a głębsze refleksje zostawiam zapalonym komiksiarzom. Przynajmniej jest coś ciekawego na blogach do poczytania.
30-03-2011 17:35
Repek
   
Ocena:
0
@Vukodlak
Z tego, co opisujesz, to Kraken to jednak nie ta bajka. Ja też przez chwilę przestraszyłem się, że to będzie badziewna porno-jatka w stylu włoskim, ale na szczęście nic z tych rzeczy.

Pozdr.
31-03-2011 02:52
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0
@ Vukodlak: jasna sprawa, jak dla mnie luz.

A kwestia tego, co komu najpierw wpadnie w ręce jest drugorzędna. Tak gwoli ścisłości przywołałem te daty, bo akurat gdzieś tam kiedyś czytałem i zapamiętałem. Być może Morbus Gravis byłagazetowo wcześniej. Takie chronologiczne podejście to też w zasadzie nie mój konik ;-)

pozdrrr
31-03-2011 12:25
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Oba przywołane komiksy mają prawie 30 lat. Ciężko mi odnieść się do argumentu odkrywczości przy pochylaniu się nad takimi ramotkami.

To tak jakby powiedzieć, że Jądro ciemności nie jest odkrywcze, bo u Dukaja były takie rzeczy rozegrane juz 10 lat temu bodaj w Sercu mroku.
31-03-2011 17:24
~rogala1

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@repek:

Dla zjadaczy horrorów to zdecydowanie norma.

Ale zjadacz horrorów musi łyknąć sporo szajsu, żeby trafić na smakowitą pysznotkę.
Recenzja, mnie osobiście, nie daje odpowiedzi na pytanie czy Kraken to szajs, czy pysznotka.

Ale już Twoje zdanie z posta - "Większość tych makabrycznych scen ma swój sens, raczej trudno mówić tutaj o szokowaniu dla szokowania." - wystarczy mi za całą recenzję.

Kupuję.
Pozdrawiam.


@ktoś bez nicka,
jakże bardzo ubolewam, że mu się ciężko odnieść...

Chronologia jest chronologią.
To, że jakieś zdarzenia miały miejsce kilkadziesiąt lat temu, nie sprawia, że ich kolejność traci znaczenie.
Nie rozumiem Twojego dowcipu, bo to chyba dowcip musi być...
Jądro ciemności powstało coś koło sto lat przed Dukajem i Coppolą (zapomniałeś wspomnieć o Czasie Apokalipsy).
Czemu ma służyć konfrontowanie tych faktów - nie wiem.

U Dukaja, piszesz - "już 10 lat temu...", mimo to, zarzucasz brak odkrywczości czemuś, co napisano sto lat wcześniej, niż to, co miano by niby kopiować.

Ludzki mózg pracuje bardzo różnie, nie mogę dostroić swojego. ERROR.

Jeszcze mam nadzieję, że to sarkazm tylko był, dowcip, skrót myślowy, i że to tylko ja nie rozumiem Twojego wyrafinowanego dowcipu. Że specjalnie zamieniłeś przyczynę ze skutkiem, żeby śmiesznie było, bo lubisz jak jest ubaw po pachy.

Prośba, zatem: to może nie pochylaj się nad ramotkami...
01-04-2011 00:28
~rogala1

Użytkownik niezarejestrowany
    repek
Ocena:
0
Przebóg, majtki Batmana!
Czy ja dobrze widzę?
Patrzę moim zdrowym okiem, więc to muszą być one...
Nareszcie.
Wyrazić siebie, w pełni, do końca, bez ukrytych znaczeń, bez niedomówień - to musi być ulga. Szczęściarz z Ciebie, że znalazłeś w sobie odwagę, że mogłeś to zrobić, wreszcie, po tylu latach utajnienia.
Jakże ja Ci zazdroszczę...
01-04-2011 01:37
Jaszek
   
Ocena:
0
Rogalu, soraski, to ja się zapomniałem zalogować.

Potrzebny emotek?
01-04-2011 09:23
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0
zdjąć te majtki mi raz-dwa, co to za głupie żarty? ;-)

stary czy nie, czyta się dobrze. Jak dla mnie wytrzymuje próbę czasu, w przeciwieństwie do niektórych Gaimanów, które przeszpaczono u nas, a potem na fali puszczano jak leci.
01-04-2011 22:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.